Podwyżki za śmieci będą, ale niższe niż sądzono

Zmiany prawa wymuszające wprowadzenie kosztownego systemu selektywnej zbiórki odpadów, niezadowalający poziom segregacji odpadów, zdecydowany wzrost „opłaty marszałkowskiej” za składowanie śmieci, poprzetargowe ceny za transport odpadów oraz rosnące koszty energii i coraz wyższa płaca minimalna – to powody nieuniknionych podwyżek cen za odbiór śmieci w całej Polsce, które dotkną również mieszkańców gmin: Chrzanów, Libiąż i Trzebinia. Dobrą wiadomością jest fakt, że lokalne zmiany cen nie będą tak wysokie jak jeszcze do niedawna spekulowano - nie wyniosą ponad 30 zł, lecz 23 zł za odbiór odpadów segregowanych.

O nieuniknionej podwyżce cen za odpady mówiło się od kilku miesięcy. W międzyczasie, po kolejnych ogłaszanych i unieważnianych przetargach, gdy przedstawiane przez oferentów kwoty zdecydowanie przekraczały możliwości finansowe Związku Międzygminnego „Gospodarka Komunalna”, pojawiały się kalkulacje mówiące nawet o ponad 3-krotnym wzroście cen, w porównaniu do obecnie obowiązujących. Tego najgorszego scenariusza udało się uniknąć.

- Wzrost cen to konsekwencja m.in. decyzji ministra środowiska podwyższającej tzw. opłatę marszałkowską, czyli kwotę jaką należy zapłacić za każdą tonę odpadów trafiającą na składowisko. Od stycznia będzie to 270 zł, o 100 zł więcej niż obecnie. Wszystkie składowiska, również ZGOK w Balinie, muszą dostosować się do coraz bardziej restrykcyjnych przepisów np. dot. monitoringu czy przeciwpożarowych. W końcu rosną ceny usług, bo wzrasta płaca minimalna i ceny energii. To wszystko przekłada się na cenę, po jakiej odpady są przyjmowane na składowisko. Tylko za odpady zmieszane od nowego roku zapłacimy prawdopodobnie 390 zł/tonę. I tak nieźle, bo ceny u innych dochodzą już do 500 zł – wylicza Piotr Jaskólski, przewodniczący Zarządu ZMGK i zaznacza, że na żaden z tych czynników Związek nie ma wpływu, to efekt polityki odpadowej prowadzonej przez rząd.


Wzrasta ilość oddawanych odpadów

Istotnym powodem zmian jest też to, że na rynku wciąż ubywa firm odbierających odpady. Pozostałe, które startują w przetargach, mogą więc zawyżać oferowane ceny. A całkowite koszty systemu odbioru odpadów (czyli odbiór, transport i utylizacja) muszą być pokryte z opłat od mieszkańców. Gminy nie mają prawa do niego dopłacać. Takie obostrzenia do obowiązujących przepisów wprowadził ustawodawca.

Rośnie też ilość odbieranych odpadów mimo, że ubywa mieszkańców trzech gmin wchodzących w skład ZMGK. Pod koniec czerwca 2019 r. mieszkało tu 88 209 osób, czyli o 669 mniej niż rok wcześniej. Natomiast tylko w I półroczu 2019 r. odebrano od nich: 2124 tony odpadów segregowanych (więcej o 43 tony w porównaniu do I półrocza 2018r.) i aż 14 947 ton odpadów zmieszanych (więcej o 9,5 tony w porównaniu do I półrocza 2018r.). Dodać do tego należy: odbierane sprzed posesji odpady wielkogabarytowe, elektrośmieci i odpady zielone oraz te zabierane z PSZOK-ów. Ich transport i zagospodarowanie to aż 92% wszystkich kosztów.

- Z każdych 23 zł, jakie zapłacą mieszkańcy, ponad 21 zł to koszty odbioru i transportu odpadów z nieruchomości i PSZOK, ich zagospodarowanie na składowisku oraz odzysk i unieszkodliwianie. Reszta idzie na prowadzenie PSZOK-ów, edukację ekologiczną i obsługę systemu. Podkreślam, że ani Związek, ani Gminy dotychczas nie zarabiały na opłatach i nie zarobią też na podwyżce cen – dodaje Piotr Jaskólski.


Sejm wymusza podwyżki opłat

Ogromne koszty generuje chociażby dostosowanie do ujednoliconych dla całego kraju nowych zasad segregacji odpadów. Wymaga tego nowelizacja ustawy przyjęta przez sejm poprzedniej kadencji. Od 1 stycznia do znanych już 4 frakcji dojdzie kolejna - bioodpady. To wiąże się z koniecznością wyposażenia zarówno mieszkańców bloków, jak i domów jednorodzinnych, w specjalne pojemniki dostosowane do zbierania resztek jedzenia, pozostałości z owoców i warzyw czy odpadów zielonych (jeśli nie będą oddzielnie kompostowane). Z wyliczeń ZMGK wynika, że samych pojemników na bioodpady (120-litrowych) potrzeba 18 304 szt. oraz dodatkowo 140 szt. o pojemności 240l oraz 370 kontenerów 1100-litrowych. Koszty wyposażenia mieszkańców w pojemniki na bioodpady to ok. 1,5 mln zł. Nie zapominajmy też o tym, że piąty rodzaj odpadów oznacza dodatkowe terminy odbiorów i kursy śmieciarek oraz generuje kolejne koszty ich zagospodarowania.

Żeby jednak o nowych zasadach segregacji mogli dowiedzieć się wszyscy mieszkańcy, także ci nie korzystający z internetu, Związek przygotował nowe i czytelne materiały informacyjne: ulotki i plakaty, które wraz z informacją o tym, jak poprawnie segregować, trafią do wszystkich mieszkańców - część dzięki pomocy Zarządców budynków wielorodzinnych, reszta pocztą.

Ceny za odbiór jak u sąsiadów

W myśl nowych przepisów, od stycznia zostaje wprowadzony obowiązek powszechnej segregacji. Oznacza on, że właściciele nieruchomości nie będą już mogli deklarować braku segregacji, w zamian płacąc wyższe rachunki. Ustalona na poziomie 46 zł miesięcznie stawka za odpady niesegregowane (maks. stawka mogła wynieść aż 92 zł – tak zakłada ustawa) będzie więc nakładana tylko na tych mieszkańców, u których zostanie stwierdzona nieprawidłowa segregacja. Natomiast sposobem na częściowe obniżenie rachunku za śmieci będzie założenie własnego, przydomowego kompostownika i gromadzenie w nim odpadów bio i zielonych.

Nowe stawki to pierwsza od kilku lat podwyżka cen za odbiór śmieci. Dotychczas mieszkańcy naszych trzech gmin płacili najmniej w całej Małopolsce Zachodniej, mając jednocześnie zapewnioną wyższą częstotliwość odbioru odpadów niż w sąsiednich gminach. Porównując ceny z samorządami, które już ogłosiły stawki na przyszły rok, propozycja ZMGK nie odbiega od nich. Mieszkańcy Oświęcimia od stycznia mają zapłacić 22 zł za odpady segregowane i 44 zł za niesegregowane. Podobne stawki będą obowiązywać w Jaworznie (22 zł/43 zł). Najwięcej w okolicy zapłacą mieszkańcy gminy Krzeszowice, odpowiednio: 25 zł i 50 zł.